W kurzu szedł krzyżak koszmarny,
błyszczał mrocznie czerep czarny.
Przez krzyżaka krzyczą wszyscy,
lecz wciąż człapie, choć dzień dżdżysty.
Deszcz kurz zmoczył, skrzy zroszony.
Brudny krzyżak, przemoczony,
przeszedł w poprzek szyby szybko,
straszny stwór co bieży chybko.
Uszedł oczom przestraszonym,
przez parapet dżdżem zroszonym.
Szyki deszcz mu pokrzyżował,
więc się czarny krzyżak schował.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz