piątek, 14 lutego 2020

Baśń o flisaku i złotej żabie cz. II

Kolejny, choć nie ostatni, fragment przygód Kuby i Złotej Żaby, w którym Żabka opowie nam nieco o sobie. Zapraszam do lektury!


Jak woda mijały lata,
Zwiedził Kuba kawał świata.
Morskie ryby w beczkach wielu
Woził pod bramy Wawelu.
I pod Lublin spływał Wieprzem
gdzie chmiel szyszki ma najlepsze.
Pływał też modrym Dunajem
Przez Europy różne kraje.
Nawet poprzez Wołgi fale
Przepławiał dębowe bale.
Kuba nic nie pragnął więcej,
Rosło jego młode serce.
Zew wolności wciąż odczuwał,
Gdy na różnych wodach pływał.
Był spełniony i szczęśliwy,
Choć kłuł czasem żal dotkliwy,
bo nie widział z pracy winy
Bardzo długo swej rodziny.
Żabka mu pociechą była,
Ona nigdy zeń nie drwiła.
I na ucho mu szeptała,
Że rodzina zdrowa, cała.
Matce się na szyję rzuci,
Niech no tylko w dom powróci.
Przyjaciółką żabka była,
Wszędzie mu towarzyszyła.
On jej tłuste muchy łapał
I po złotym brzuchu drapał.
Ona mu opowiadała,
Do tej pory co widziała,
Dziwy różne, dzikie kraje,
I odmienne w nich zwyczaje.
Tak przyjaźni nić związała
Kubę z żabką, chociaż mała.
Piąty mijał rok, od kiedy
Kuba ją wyciągnął z biedy,
I pytanie go trawiło,
Jak to kiedyś z żabką było?
Czy się taką urodziła,
Czy to czyjaś moc sprawiła?
Czy to kara, czy nauczka,
Albo może jakaś sztuczka?
Żabka ciut się zasępiła:
„Ta opowieść nie jest miła,
Było to już lata temu,
Mogło zdarzyć się każdemu.
Lecz przewrotny los mnie wskazał
I na postać żaby skazał.
Nie zaprzeczam, że uczciwie…
Los mnie skarał sprawiedliwie.
Córką byłam w możnym rodzie,
Nie wiedziałam nic o głodzie,
Czyny moje, podłe wielce,
Niejedno złamały serce.
Wyjść za księcia z bajki chciałam
I w pogardzie wszystkich miałam.
Do mej ręki konkurentów,
Odpychałam bez wykrętów.
I nie przebierając w słowach,
Wazy tłukłam im na głowach.
Za wysokie moje progi
Były na ich krótkie nogi.
Ja się czułam pępkiem świata,
Młoda, piękna i bogata.
Za mój brak umiarkowania,
Dla innych poszanowania,
Zaklął mnie czarodziej w żabę,
Kończąc tym podłą zabawę.
Moc magiczną też dostałam,
Bo odpokutować miałam,
Cudze życzenia spełniając,
Do gadania nic nie mając.
Ma rodzina zapomniała,
Że jako człowiek istniałam.
Długie przeminęły lata,
Odkąd znikłam tak dla świata.”
Tutaj łzami się zalała,
Do kieszeni się schowała.
Kubę żal ogromny dławił,
Że swej żabce przykrość sprawił.
Bo ciekawość tak zapiekła
pierwszym stopniem jest do piekła.
Lecz myśl nagła zaświtała
Kiedy żabka cicho łkała.
Łza jej w kieszeń mu kapała,
W której żaba się chowała.
Kuba podjął zamiar w głowie,
Lecz się żabka nic nie dowie,
Bowiem chwila najwłaściwsza,
Jeszcze wtedy nań nie przyszła.

C.D.N.
 
Image by Krzysztof Niewolny from Pixabay
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ptaki polskie - Wróbel

Kolejny, niepozorny, niezauważany, a jednak wspaniały, nietuzinkowy i jakże ważny dla równowagi w naturze. Kto? Zapraszam! Choć pospolitym z...