Dziś odsłona wierszyka parafrazującego pewien stary, znany dowcip. W wierszyku jednak zamiast ludzi, oczywiście główną rolę grają zwierzęta. mam nadzieję, że po lekturze przynajmniej pokątny uśmiech zakwitnie na twarzach czytelników. Serdecznie zapraszam:
Rzecz się działa w pewnym barze,
Co się działo? Czas pokaże.
Pewien jeleń sącząc whisky,
zwierzał się dokoła wszystkim.
Że gdy bywa w delegacji,
żona jego, po kolacji,
wciąż spotyka się z borsukiem,
choć ten strasznym jest nieukiem.
On maniery ma z rynsztoka,
lecz najbardziej łobuz kocha...
Gdy brak męża w dyspozycji,
to borsuczej aparycji,
łania oprzeć się nie może,
jeleniowi zaś poroże
rośnie, tuż przy przyrodzonym,
bo tak został ośmieszonym.
Przyznać musiał, od niechcenia,
że zrobiła zeń jelenia
łania, co się na dno stacza,
smutną dola jest rogacza.
Takie jeleń topił smutki
w szklance whisky, flaszce wódki.
W drugim kącie tegoż baru,
było zaś koleżków paru
oraz borsuk, nasz znajomy,
co borsuczył cudze żony.
Wszem i wobec on się chwalił
liczbą małżeństw, co rozwalił.
Dopadł się doń jeleń w złości:
"Porachuję Tobie kości!"
Na to borsuk ze spokojem:
"Myślisz kmiotku, że się boję?"
Tulipana o blat skruszył,
z bronią na jelenia ruszył.
Jeleń w strach, bo nie ma broni,
a tu borsuk już go goni.
"Cóż mam czynić, gołe ręce
na nic, chociaż mężne serce"
Bar wypełnił się głosami:
Dźgaj borsuka z łba! Rogami!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz