Kolejny, niepozorny, niezauważany, a jednak wspaniały, nietuzinkowy i jakże ważny dla równowagi w naturze. Kto?
Zapraszam!
Kolejny, niepozorny, niezauważany, a jednak wspaniały, nietuzinkowy i jakże ważny dla równowagi w naturze. Kto?
Zapraszam!
Myszki w poszukiwaniu krewniaków. Co z tego wyszło? Przekonajmy się...
Zapraszam!
Słyszały myszki, że w Myszęcinie
Mogą odnaleźć swoją rodzinę.
Patrzą na mapę, trasa daleka,
Jeśli wyruszą, szmat drogi czeka.
Wpadły na pomysł, że list napiszą.
Może odnajdą rodzinę mysią?
List był życzliwy, z serca pisany,
By został dobrze tam odebrany.
Trwało to tydzień, lub dłużej może,
Przyszła koperta w szarym kolorze.
W takiej kopercie list myszek poszedł,
Czyżby do Myszęcina nie doszedł?
Dopisek taki był nabazgrany
wprost na odwrocie: Adres nieznany.
Znać nie ma myszek w tamtym powiecie,
Choć żyją przecież na całym świecie...
Cóż to za kropla słońca? Czyżby...
Ptaszek niepozorny, wydaje się pospolity, a wystarczy przyjrzeć się bliżej i okaże się, że...
Zapraszam!
Kolejna odsłona cyklu, tym razem znana i nieznana - kukułka. Każdy słyszał, nie każdy widział.
Serdecznie zapraszam!
Historia o przedziwnym, magicznym, przewrotnym stworzeniu, które swoje frustracje przelało na innych. Cóż się działo? Jaki historie?
Zapraszam!
Na grudziądzkim Wisły brzegu,
gdzieś tak w dolnym rzeki biegu,
złota rybka swą siedzibę
miała pośród innych rybek.
A życzenia że spełniała,
to spokoju wciąż nie miała.
Ktoś przeszkadzał jej co chwilę.
Życzeń już spełniła tyle,
że spamiętać nie szło wcale,
coraz inny prosił stale.
Synekury, piękne domy,
wciąż chciał więcej lud łakomy.
Co chwilę inni wędkarze,
chcieli swych spełnienia marzeń.
Lecz cierpliwość Złotej Rybki,
topniejąca w tempie szybkim,
kiedy już wyparowała,
Rybka się złośliwą stała
i życzenia co spełniała,
mówiąc, że nie dosłyszała
bezlitośnie przekręcała.
Często też zbyt literalnie
prośby, co brzmiały banalnie,
wypełniała co do joty,
proszącemu na kłopoty.
Więc marzenia gdy spełniała,
to spełniała je jak chciała.
Bo stworzenie to złośliwe,
cudzej krzywdy zawsze chciwe,
ubaw wielki miało z tego,
gdy co wyrządziło złego.
Zrazu kiedyś wiarus stary
Dał się nabrać na jej czary.
Żołnierz pragnął być gierojem,
a że miał już lata swoje,
szanse marne na medale,
więc nie wahał się on wcale,
gdy wymawiał swe życzenie,
w pomyślne wierząc spełnienie.
Błysło, hukło, co się dzieje?
Wiarus patrzy, padł w transzeje,
W ręku trzyma dwa granaty,
z dala salwa grzmi z armaty,
patrzy na przedpole walki,
a na niego jadą tanki,
lecz szans nie ma on z czołgami,
nie poradzi granatami.
Wredność rybki się wydała,
medal mu pośmiertny dała...
Innym razem wprost z balkonu,
widział sąsiad obok w domu
tuż za płotem wielkie dziwy!
Mniemał, że to cud prawdziwy!
Sąsiad, dziadek zagrodowy,
a ogląda mecz szlemowy
wprost na korcie, co w ogródku,
stanął chyba w magii skutku.
Tam Federer z Djokiviciem
grają przed jednym kibicem.
Biegnie sąsiad do sąsiada
i w te słowa tak powiada:
"Powiedz w czym tkwi tajemnica,
żeś zamienił się w kibica,
czyś te gwiazdy znakomite
zwabił tu do siebie sprytem?"
Odrzekł sąsiad, chłop uczciwy,
skąd się wzięły takie dziwy:
"Wiesz, złapałem rybkę złotą,
poprosiłem ją więc o to,
by życzenie me spełniła,
ona na to się zgodziła"
Na to sąsiad podniecony,
w myślach liczy już miliony,
w takie słowa się odzywa,
bo już rybkę chce porywać:
"Pożycz, proszę, złotej rybki,
mam interes do niej szybki"
"Nie ma sprawy, sąsiad rzecze,
lecz ją musisz złowić w rzece,
i ostrzegam cię uczciwie,
rybka dziwną jest prawdziwie."
Pobiegł sąsiad w Wiśle łowić,
bo już wiedział, co ma robić.
Gdy wyciągnął z wody rybkę,
padło z ust życzenie szybkie:
"Rybko, pragnę kupy złota!"
Rybka trach mu, kupę błota...
Ot, rozczarowanie wielkie,
stracił chłopek złudy wszelkie.
Biegnie sąsiad do sąsiada
i mu wszystko opowiada.
Na co tamten znowu rzecze:
"Ostrzegałem Ciebie przecie,
solennie oraz uczciwie,
że rybka dziwna prawdziwie.
Wariatem myślisz, że byłem,
o wielkim tenisie marzyłem?"
Trafił się taki wypadek,
że wyciągnął wędkarz Tadek
złotą rybkę prosto z wody,
a ona w ramach nagrody,
życzenie jego spełniła
i życie mu odkręciła.
Bo nieostrożne życzenie,
"do ziemi mieć przyrodzenie"
w sposób się taki spełniło,
każdego by zadziwiło,
że oto, wyobraź to sobie,
rekin mu zjadł nogi obie...
Raz kumple siedząc na błoniach
piweczko dzierżyli w dłoniach.
Tak między sobą prawili,
co by z życzeniem zrobili,
gdyby się rybka zjawiła
co by marzenia spełniła.
Pierwszy zwyczajne miał żądze,
poprosiłby o pieniądze.
Drugi się nie chce bogacić,
tylko w miłości zatracić.
Trzeci zaś nie chce już marzyć,
lecz rybkę pragnie usmażyć.
Dziwią się jego koledzy
bowiem nie mają tej wiedzy,
która jednego z nich skłania,
że przed życzeniem się wzbrania.
Chórem pytają "Dlaczego?"
A tamten mówi: "Dlatego,
że złota rybka jest wredna
i się jej nie da przejednać.
Ja już ją kiedyś złowiłem
a gdy życzenie rzuciłem,
miłość i przyjaźń mieć chciałem,
tak wredne to rybsko małe
dało mi miłość faceta,
przyjaźni zaś chciała kobieta..."
Aż wreszcie chwila wybiła,
że rybka się przeliczyła...
W poranek listopadowy,
wędkarz Wacek kończył łowy,
bo ręce z zimna zgrabiały
i przemarzł do kości cały.
Wtem, gdy już miał wędkę zwinąć,
spławik pod prąd zaczął płynąć.
Wacek zaciął i po chwili
złota rybka w rękach kwili:
"Puść mnie wolno, a życzenie
wkrótce znajdzie swe spełnienie!"
Myślał Wacek, że ozdobna,
I do domu z rybką pognał.
A wieczorem w kawalerce
przedni zapach koił serce...
Wacek wciągnął go z lubością,
patrzył , by nie połknąć z ością.
Dziwne, jak mu węch wyostrzał,
odkąd ogłuchł i tak został.
Takie były rybki dzieje,
kto ostatni, ten się śmieje.
Żartobliwy wierszyk z okazji obrony tytułu magistra.
Kilka zapożyczeń od artystów klasyków, chapeau bas dla nich.
Kolejny, niepozorny, niezauważany, a jednak wspaniały, nietuzinkowy i jakże ważny dla równowagi w naturze. Kto? Zapraszam! Choć pospolitym z...